Autor |
Wiadomość |
Beti_71 |
Wysłany: Wto 20:28, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
Jak zwykle foty super zaraz wrzuce z mojego super aparatu-w końcu ma sie ten sprzet ha ha |
|
|
Greguar |
Wysłany: Wto 9:21, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
heheheh z tymi cailami to wieprzowinki i cielecinki
....wiec jest wszystko w normie odpust byl ...
no to fakt jakos nie potrafie wstapic na ten stopien regeneracji ostatnio :-/ |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 9:18, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
Greguar napisał: |
..niestety ja do dzis dochodze do siebie i stwierzam ze nadal najlepiej sie nie czuje
|
no widzisz ! mówiłem że kondycja, szybkość się nie liczą ! najważniejsza jest regenracja ! |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 9:17, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
Greguar napisał: | jak grzech to cialo musi byc i wino do popicia |
ciała były ... nawet ciężko było się zdecydować za które łapać ...
a do popicia ? tu chyba nikomu niczego nie brakowało. |
|
|
Greguar |
Wysłany: Wto 9:14, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
Nie pierwszy nie ostatni raz jak grzech to cialo musi byc i wino do popicia strasznie wierzacy nam sie zrobil zjazd
..niestety ja do dzis dochodze do siebie i stwierzam ze nadal najlepiej sie nie czuje
Moze PrzystojnyNozycoreki powinno byc (MPPN...)
ale fakt faktem Zloty Bucik to sama przyjemnosc tego mi trzeba bylo - oderwac sie od tej szarej rzeczywistosci tylko zas ten powrot |
|
|
Gość |
Wysłany: Wto 9:00, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
Iwona napisał: |
A i co niektórzy mogli się wykazać umiejętnościami fachowych krajalniczych |
W pewnych kręgach już mam ksywkę "nożownik" ...
Ogólnie extra, tylko Trwaułasy daliście tak ciała z tym musher's party że szok - sportowce się robicie Nie być w Hoganie to grzech przez zaniedbanie
No i nie wiecie jak to jest obrócić autobus na placyku wielkości małego mieszkanka
Monika next time jak mnie na sankach za sobą zobaczysz nie koniecznie musisz tak uciekać, nie bijemy Ale tempo z sanek do psów bylo niezle. |
|
|
Monika_Baski |
Wysłany: Wto 0:15, 23 Lut 2010 Temat postu: |
|
No za to jak Mirela napisała Oliwia spisała się na Złotego Buta |
|
|
Iwona |
Wysłany: Pon 23:33, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
Gratulacje dla wszystkich zawodników
Sama decyzja o starcie wymagała już bohaterskiego wyczynu
A same zawody i pobyt na "złotym bucie" SUPER!
Wieczór mushera jak zwykle wypaśny w przenośni i dosłownie
Pieczone prosie, winko z własnych zbiorów,a przede wszystkim atmosfera jaka tam zawsze panuje....
A i co niektórzy mogli się wykazać umiejętnościami fachowych krajalniczych |
|
|
Mirela |
Wysłany: Pon 23:20, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
Chciałam też zwrócić uwagę na pierwsze miejsce Oliwii w BJK. W tych warunkach gdzie rower raczej trzeba było nieść niż na nim jechać, Oliwka zdobyła jeszcze taką wielką przewagę czasową.... GRATULACJE:) Jestem pełna podziwu |
|
|
Rashowa |
Wysłany: Pon 15:31, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
bo to mało ważna sprawa
Generalnie czolowe miejsca mieli miejscowi
Z podiumowych miejsc to Grześ A. mial 2 (przegrał tylko z miksami )
i Niko ( moje GRATULACJE!, niezły debiut ;] ) na zaprzęgu Wioli tez mial 2 (przegrał tylko z Justyną Nowroth-miejscową ) |
|
|
Bugi |
Wysłany: Pon 12:33, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
Wszystko ładnie pięknie , wyjazd udany tylko jakoś nikt o wynikach nie pisze |
|
|
Beti_71 |
Wysłany: Pon 11:56, 22 Lut 2010 Temat postu: |
|
No już dośc tego biadolenia było super mokro;zimno no i błotko które dobrze robi na cere hi hi.No może trochę szkoda wieczoru maszera ale u nas też było wesolutko i cieplutko.Jak dla mnie było fajowo -co nie Oluś!zwłaszcza w nocy-SORKI.Na następnych zawodach wszystko nadrobimy,a nocleg był ok Moniu;można było popodglądac i pospacerowac po balkonie.Po powrocie moje psiaki zaraz wskoczyły do swoich ulubionych łużeczek -były padnięte jak chyba każdy z nas.) |
|
|
Gość |
Wysłany: Nie 22:21, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
mokro, błotno ,mamutki się spisały więc ogólnie chyba nieźle, ino ten pierwszy podbieg....... totalna masakra |
|
|
Monika_Baski |
Wysłany: Nie 21:39, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
No, kiedy my przyjechaliśmy na miejsce, zachwycona nie byłam, deszcz leje, mokro wszędzie, pochmurno ponuro...stake out mnie przeraził...
Trochę się po stresowałam, bo to pierwszy start z zaprzęgiem, do tego na sankach...
Pogoda dająca się we znaki i obawy co to będzie na trasie szybko zniknęły kiedy trzeba było przygotować sanki, siebie i psy... Na starcie oczywiście jeszcze Radek Ekwiński rozluźnił trochę atmosferę. Start o dziwo poszedł gładko, Travois zresztą całe pokazało się z najlepszej strony, wszystkim psy wystartowały bez zarzutów, chętne i rwące się do biegania...
Trasa, byłą różna, pierwszy podjazd, a raczej podejście, prze okrutne
Zjazdów się jednak boje.. tych szybszych i z zakrętami do tego nie ogarniam... :/
Na sankach to ja się jeszcze jednak muszę jeszcze nauczyć jeździć...krzaki się o tym przekonały, zresztą nie tylko... bo nie ostrożni ludzie na trasie wyrastający na zakrętach jak grzyby po deszczu też...ale żeby nie było ostrzegałam jak jechałam, że na zakrętach zarzuca ;P
Drugi dzień, bez szaleństwa.. psy biegać mi nie chciały, wyprzedzali mnie wszyscy po kolei, ja sobie szłam koło sanek pół drogi, nawet Grześ z Damianem mnie wyprzedzili ;P
Ale było fajnie, pierwszy raz już za mną ;P
Hotel był OK chociaż szału nie było.. Plusem było to że pomimo rezerwacji, można sobie było pozajmować również inne pokoje.
Z Travoiskami oczywiście spędziliśmy przyjemny wieczorek w ciepłym pokoju, chyba jednym z nielicznych ciepłych pokoi
Dziekuję bardzo za saneczki, bo chłopcy to się tak zawsze starają o ten sprzęt i dbają i w ogóle... ja to ile mogę zawsze chętnie pomogę co by nie było jak coś trza to walić jak w dym
Ale tak z moich odczuć i spostrzeżeń...jakoś nie czułam się tak fajnie jak zazwyczaj na zawodach....było tak jakoś mało "przytulnie" bo nie wiem jak to określić... wszystko się tak rozlazło...i nawet my klubowo na miejscu jakoś mało czasu spędziliśmy tak wspólnie....a może to tylko ja to tak sobie odbieram...pomimo że było sympatycznie...szkoda że zabawy na drodze krzyżowej nie było...wieczór maszera też nas ominął, ale po tak wilgotnym zimnym dniu chyba wszyscy byli zmęczeni.
W każdym razie, po zeszłym roku i tak mile spędzonym czasie muszę powiedzieć, że miałam inne wyobrażenie o tej imprezie sportowej.
Być może to kwestia pogody bo niestety nas nie rozpieściła pierwszego dnia....no ale się trochę zawiodłam.
Za to moje psiaki mile mnie zaskoczyły, takie chętne były w sobotę do pracy takie zadowolone z siebie że sama się cieszyłam jak dziecko, drugi dzień trochę nasze ambicje się rozminęły, ale jak by nie było Mijka była pierwszy raz na takiej imprezie, a i temperatura przez słoneczko była wyższa i trochę się psiaki zmachały.
Ale co, no nie zawsze wszystkim można dogodzić i nie wszystko wychodzi idealnie
To tak ode mnie... |
|
|
Bugi |
Wysłany: Nie 21:05, 21 Lut 2010 Temat postu: |
|
Rashowa napisał: | i na zakończenie owa Pani chciała sobie Astre pomiziaćć że tak powiem- mogła zapytać o zgodę, bo sie chyba nieco wystraszyła jak leżąca, słodziutka, cichutka Astrunia nagle zaczeła na nia skakac - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdzki
|
hehehe
Moja psina P
Na Węgrzech kiedyś zrobiła to samo przewracając dziecko które podeszło bez ostrzeżenia pogłaskac astrunie a że stake out wyglądał tak samo jak w wysokiej to z jasnej kurteczki dziecka zrobiła sie ciemno brazowa |
|
|